Podobno dzieci wpychają różne rzeczy w różne miejsca.
Czasem sobie, czasem swoim towarzyszom zabaw.
Czasem wtykają coś w coś, tak jak moje- wtykają fasole Jaś do autek z otwieranymi drzwiami, w kabiny pojazdów, w oderwane, puste głowy kucyków.
Dziś Młody jednak zajął się bardziej męskim, zapewne odziedziczonym po ojcu zajęciem.
Zajął się moim autem.
Łącząc obydwa wspomniane tematy, wymieniając fasole na butelkę po bańkach mydlanych, mamy tę ostatnią, wetkniętą w rurę wydechową Foxa.
Najpierw klęłam.
Potem żal mi się zrobiło Młodego, bo autentycznie się przestraszył.
Na koniec, używając szczypczyków, po kwadransie, z asystą usmarkanego nosa i wokalizującej Młodej, wyjęłam ciało obce z rury.
Fox odetchnął.
Ja- też.
Bajki nie są bezpieczne ...
OdpowiedzUsuńgdy córka ... chciała dawno temu wyprasować myszkę ...
bo Tom tak zrobił Jerry ...
doszedłem do takiego właśnie wniosku...
Młody oglądnął ostatnio ...czterech pancernych ?
Nie...nie wiem z skąd się biorą takie pomysły. Z kolei- dorośli też ciągle coś wtykają...;)
OdpowiedzUsuń6 na 9 osób znajdzie seksualny podtekst w tym zdaniu ;)
UsuńWiesz...6 na 9 to też podtekst. Dla niektórych ;)
Usuń