19 czerwca 2017

Test wielorazówek- pierwsze spostrzeżenia

Onegdaj pisałam, że zacznę testowanie- o, tutaj.
I już mi wyszło.

Nie mogę wypowiedzieć się jednoznacznie- na hurra i do bani, bo to na razie pierwszy cykl.
Mam już jednak swoje spostrzeżenia.

Zamówienie w komplecie

1. Wykonanie i komfort noszenia
Podpaski wyglądają fajnie i są solidnie uszyte. Jednak- niestety. 
Lepiej dla nich i dla mnie- jakby miały kolorowe środki.
Biel jest niestety niepraktyczna, bo nie wszystkie sztuki udało mi się doprać jak trzeba. 
Ja wiem, że są czyste, ale. 
No właśnie.

Całkiem porządnie wykonane

Kolorki

Wielkość podpasek - klamerka dla porównania


Co do komfortu- ogólnie dobrze, bo milusie. 
Niestety, mus zaopatrzyć się w ciaśniejsze majtki. W przeciwnym razie podpaska ruchem ślizgowym ucieka do tyłu. Generalnie sukienka odpada. Spodnie lepiej ciaśniejsze w tyłku.
U mnie jest zasada, że im mniejsza podpaska- tym szybciej spiernicza z gatek.
Nie wiem...może agrafką ją trzeba będzie przypinać.

2. Bezpieczeństwo.
Brzmi groźnie, a chodzi o zapewnienie ochrony przed przeciekaniem.
I tu niestety- mus testowania dalszego, bo akurat pierwszy cykl w podpaskach wielorazowych  miałam przyjemność odbyć w czasie długiego weekendu, a więc bez posiedzeń w pracy. 
Miałam komfort ciągłej obserwacji akcji na froncie.

Najbardziej obawiałam się przeciekania. 
W sumie- nie udało się uronić ani kropelki, ale- przyznam bez bicia- na noc podpasek już po prostu nie miałam.... 
Przy obfitej miesiączce, braku pogody do suszenia (a taka była), musiałam sięgnąć po  jednorazówki. 
Ilość zakupionych podpasek, w moim przypadku okazała się niewystarczająca. 
Na dodatek, znając już możliwości chłonne wkładu i fakt, że nie ma tu znanego w podpaskach jednorazowych- efektu wchłaniania na całej powierzchni, a głównie wsiąkanie wgłąb, muszę poszukać podpasek z PULu. 
Takie chyba bardziej są w stanie  zapewnić mi czystą piżamę i łóżko.

Suma summarum:
- do okiełznania uciekające najmniejsze podpaski 
- do kupienia dodatkowo przynajmniej 6 sztuk pampuchów maxi
- podpaski z nieprzemakalnym wkładem na noc

Niestety. 
U mnie okres na bogato. 

Mimo wszystko- nie odpuszczam, bo komfort psychiczny jest równie ważny. 
Idea jest dla mnie świetna.
Zdrowie.
Do tego świadomość, że zużyłam tylko 4 podpaski, które będą walać się po Ziemi setkę lat- zamiast około 30...

14 czerwca 2017

Tupaja testuje wielorazówki.

Nie wiem właściwie czemu zdecydowałam się na to dopiero teraz.
A może właśnie tyle czasu potrzeba mi było?
Prócz pieluch jednorazowych Absorbery także tetrowałam.
Może nie ortodoksyjnie, bo na noc szła pielucha, która przeżyje ludzkość, ale za dnia używaliśmy otulaczy i tetry właśnie. 
Nie było odparzeń, bo pieluszki - jak każde- należy zmieniać często. 
Prało się, suszyło, prasowało.

Co mnie do tego skłoniło?
Świadomość.
Świadomość chemii w pieluchach jednorazowych i tego, że dokładają się swą nierozkładalną masą do tych ton śmieci, które ludzkość produkuje. 
Kilkugodzinny kontakt ze skórą malucha i wchłanianie szkodliwych substancji to jedno.
Drugie- wspomniane już zatrważające ilości odpadów.

Nie jestem święta.
Jednorazówki były używane. 
Niestety.

Dlatego postanowiłam zrobić porządek ze swoim wkładem w produkcję odpadów i ograniczenie sobie ładowania mało naturalnych i raczej mało zdrowych środków chemicznych, które w podpaskach się znajdują. Wybielane chlorem, wsady z piekła rodem...

Od dłuższego czasu zmieniłam podejście do podpasek i wycofałam się z tych bardzo cienkich.
Zawierają dużą ilość żeli pochłaniających wilgoć- czyli - powiedzmy to wyraźnie- krew miesiączkową. 
Ma nam być sucho i czysto. Tylko kosztem sporym. Zdrowia. 
No i super odpadów.

Do teraz używałam podpasek klasycznych- w sensie wypełnień bezżelowych- tylko włóknina.
Największym wyzwaniem, przed jakim staję teraz to czy podpaski wielokrotnego użytku sprostają mojej fizjologii. 

Firm i sklepów oferujących tego typu podpaski jest sporo.
Są podpaski z PULem, bawełniane, są też z kieszeniami na wkłady, których używamy w zależności od obfitości krwawień. 
Początkowo myślałam o podpaskach Naya, o których pisze Natalia Miłuńska. 
Jednak cena troszkę mnie wstrzymała, a na dodatek post z pewnego bloga, gdzie widać było, że podpaski (mimo ich wielkiego uroku- głównie za sprawą kolorystyki) są wykonane dość niechlujnie (szybko się strzępiły). 
Zdecydowałam się zajrzeć do internetni i poszukać gdzie indziej. 
Tak trafiłam na BeOPEN. Ceny były do przyjęcia. A zamówienie niestety do małych nie należy ze względu na świadomość swojego cyklu i jego przebiegu.

Dostałam paczuszkę z ładnymi, solidnie uszytymi podpaskami i wkładkami.
Wybrałam trzy rodzaje podpasek i wkładki. 

(foto mojego zamówienia wykonane przez Sprzedającą)

Gratisowo- przyjechał woreczek na zużyte podpaski (gdy jesteśmy poza domem).

Zaczynam testowanie.
Na pewno będą obawy lekkie zwłaszcza w nocy, bo u mnie to zwykle lekka Niagara ;)
Do tego- zobaczymy jak z zasiedzeniem podpaski. 
Czy nie okaże się wędrującą z wilkami ? :))))

A teraz ważne- 
post nie jest sponsorowany. 
Testuję dla siebie. Jeśli któraś skorzysta- to dobrze.