9 stycznia 2014

Co mnie gryzie- Dzika Kobieta.

Kiedy już zdaje się, że wyznaczyliśmy sobie drogę, którą chcemy podążać, kiedy znajdziemy Kogoś, komu chcemy podać swą dłoń, by Był obok i nam towarzyszył, nagle może okazać się, że wszystko traci na znaczeniu.
Życie, nasze działania, otoczenie; kompilacja związków i przyczyn  sprawiają, że to Coś się kończy.
Czasem jest to przysłowiowa kropla, czasem iskra, która strawi płomieniem wszystko, pozostawiając pogorzelisko. Nic nie da się uratować.

Nie wiem co decyduje o tym, że się budzimy.
Ze snu życia, w którym żyjemy.
Czy to nasz instynkt daje nam znać, że oto nadeszła ostateczna minuta, w której jeszcze możemy sobie pomóc?
Dlaczego tak długo czekamy?
Co jeszcze musi się wydarzyć byśmy mogli powiedzieć sobie- i nie tylko- dosyć!

Perystaltyczna codzienność nas łamie.
Oddala.
Albo uczula.

Dostrzegamy to, co w czasach dobrobytu przyćmiewały blaski świec, upojne chwile, bliskość.
Sromotną klęskę spotykają nasze marzenia.
Nie wytrzymują zderzenia z twardym betonem rzeczywistości.

Dzika Kobieta.
Chyba ją zaniedbałam.
Nawet bardzo.

Czułam się blisko z Naturą. Do tej pory mam to w sobie, a jednak...
Oddaliłam się. 
Mimo tęsknoty za tym co "dzikie", powoli tępiałam. 
Nie znaczy, że Jej nie doświadczałam- nie. Czułam Ją zawsze. W każdym przejawie życia. Najpierw tego obok- zwierzęcego, królestwa roślin i grzybów, potem- bardzo mi bliskie uczucie macierzyństwa.
Przeniesienie w inny wymiar. Bez egzaltacji.
Chłonęłam Ją zawsze pełnią wszystkich zmysłów. Jest przecież wielowymiarowa. 

Dzika Kobieta to "potężny psychiczny żywioł".
U mnie coś przestało działać....

Jak się uleczyć? Co zrobić?
Gonitwa myśli, smutek, strach.
Co zrobić, by umocnić więź z Tą, która jest tą żywą, silną częścią Kobiety?
Poznać i nazwać zamęt, który nas wybił z rytmu, skierował na manowce z drogi- najlepszej dla nas drogi.

Do mnie to już dotarło.
Potrzebowałam do tego nieco czasu, łez, strachu, poczucia zagubienia. Poczucia samotności i odrzucenia. Zagrożenia i nienawiści.

Pojęłam wreszcie to, co powinnam już wcześniej dojrzeć. Ale... nie dojrzałam.
Potrzeba było czasu i doświadczeń- głównie przykrych, żeby mnie obudzić.

" By połączyć się z pierwotną, instynktowną naturą, należy (...) wyznaczyć terytorium, odnaleźć grupę, poczuć pewność i dumę z własnego ciała, należy czerpać z wrodzonej kobiecej intuicji i wyczucia, a także zestroić się z biologicznymi cyklami, znaleźć własne miejsce, zachować wysoką świadomość".

Brzmi patetycznie?
Być może...
Wierzcie mi jednak, że tkwi w tym mądrość.
Szkoda tylko, że dogrzebałam się do niej po tak długim czasie, lekceważąc Ją. 
Sygnały były...

Co sprawiło, że oddaliłam się od tego Zwierzęcego Ja, które mi dobrze podpowiadało? 
Szeptało, potem wyło, a potem skowyczało?

Ja już wiem. 
A Wy?


*
Cytaty pochodzą z z książki Clarissy Pinkoli Estes- "Biegnąca z wilkami. Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach". 

1 komentarz:

  1. Podoba mi się jak piszesz.
    Nie przestawaj Dzika Kobieto :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń