5 lutego 2020

Utulenie


Wiele mam teraz myśli w głowie- tych, które są uporządkowane i tych, które czekają na ustawienie w rządku. Nie obsztorcowane, tylko wygładzone po główce i ukochane. Część nadal się kłębi; nieco chaotyczne, ale połączone głównym wątkiem jak lepkim spoiwem. 
Będzie dobrze i wszystko się ułoży w jasną całość. 

Co mnie uspokaja?
Dbanie o siebie.
Musiałam.
Wszystko wołało we mnie- przytul mnie, ukochaj!
I nie znaczy to, że miłości i empatii wkoło mi brak. Mam kochających małych i dużych i dają mi to odczuć. Z miłością do siebie bywa różnie. A jak spychamy ją głęboko, zapadając w masę czynności zastępczych- w końcu nie mamy czasu na zajęcie się sobą.

Kocham siebie tworząc między innymi przyjazną sobie przestrzeń. 
Nawet jeśli to będzie skrawek pokoju- biurko, fotel z lampą, gdzie czytamy ulubione książki.
Mnie potrzeba zapachów.


Dlatego od dłuższego czasu palę sporo kadzideł. Nie idę w ilość, ale jakość.
Uwielbiam te wonie, nastrajają mnie pozytywnie i sprawiają, że czuje się uziemiona, spokojna.

Mieć czas dla siebie. Na zaopiekowanie się, na zajrzenie w siebie, bez oceniania; bycie tu i teraz ze sobą. 
Na posmakowanie.
Nie ma to jak miód z własnej pasieki i chlebek życia (przepis u Agnieszki Maciąg: jest tutaj ).




Do pełni szczęścia, zwłaszcza, że walczę o odzyskanie witalności ciała, które odchorowuje lata zaniedbań, mam jeszcze jogę.
W miarę możliwości ćwiczę sama, ale niestety nie zawsze udaje się odizolować i móc w pełni skorzystać z jej dobrodziejstwa w domu. Zawsze coś mnie może rozproszyć, porwać na bok.
Dlatego wychodzę na zajęcia z domu.
Bardzo dobrze mi to robi i póki będę mogła, zamierzam cieszyć się jej mocą. 


Rysowała Absorberka






1 komentarz:

  1. Tupjo, najczęściej jest ta, że dbanie o siebie jest na samym końcu naszej listy zadań. Ja po odejściu Męża przesunęłam je z końca listy na początek. Dbaj o siebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń