Taka mała.
Pulchniasta.
Mięciutka.
Jasnoróżowa.
Już tak długo, a tak niedawno rodzona.
Szybko.
Szybciej niż jej Brat.
Bo druga.
Bo ciało zmęczone, bo niemal rok po roku.
Bo do końca szalałam z noszeniem wiader z wodą do mycia schodów i nie dawałam sobie węgla przynosić.
Samosia....
Ciekawe, jak długo chodziłam z 4,5 cm rozwarciem....
Taka mała stopa.
Będzie większa.
Duża.
Kobieca.
Może z pomalowanymi paznokciami.
A może nie?
Zniekształcona od wąskich nosków szpilek?
A może zmaltretowana, lekko twardawa, od glanów?
Jaka będzie?
Tak sobie myślę, trzymając ją w dłoniach.
Ciepła, aksamitna.
Mało jeszcze przeszła.
Dróg.
Mostów.
Rzek.
Oby Jej drogi były prostsze niż moje.
Pięknie to napisałaś!
OdpowiedzUsuń