Dziś coś opętało moje Absorbery.
Wrzaski, poszturchiwania, kwiki.
Młody wpadł na nowy pomysł wkurzania Absorberki.
Liże ją.
Ta wrzeszczy jak strzyga z sagi o Wiedźminie.
Potem wrzeszczę ja.
Dziś ręce opadły mi do kostek.
Czuję się jak gibbon.
Totalne zmęczenie.
Wiem czemu.
Fizjologiczne.
Był taki filmik z reklamą IKEA
U mnie nie ma jeszcze takich klimatów, za to dziś Absorberka wymazała konikowi do skakania całe ciałko rozkruszonymi akwarelkami.
Potem, z równym pietyzmem zmazywała kolorki z dupki konika wilgotnymi chusteczkami.
Wszystko skończyło się szczęśliwie.
Absorbery zasnęły bez bajki (Młody dokuczał Młodej niemiłosiernie i kara musiała być), a konik, przykryty dwoma kocykami- też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz