Nie będzie o lęku, o dramatach, o chorobach.
To nie tak, że nie przejmujmy się. Bądźmy rozważni.
Dbajmy o siebie i bliskich, o zwierzęta też, o Naszą Matkę Naturę.
Nic nie poradzę, że kiedy odrzucę teorie, że wprowadzenie wirusa było celowe antropogeniczne...myślę o tym, jak ta zmęczona swymi niedobrymi dziećmi Matka, chcąc zadbać o resztę potomstwa, musi znaleźć jakieś rozwiązanie.
Zło i złe emocje nie rodzą dobrych owoców.
Ostatnimi czasy człowiek jako gatunek zdurniał totalnie. Zdurniał, bo stał się zachłanny. Na wszystko.
Zdurniały społeczeństwa, przez śmieciowe żarcie, nadmiar dóbr i konsumpcji.
Zapomniał człowiek skąd się wywodzi.
Niektórzy nawet - jakby mogli- całkowicie zniszczyliby wszelkie ślady swego połączenia z Naturą.
Takie wynaturzenie- w sensie odcięcie od Źródła to droga ku zagładzie. Własnego gatunku.
Niestety innych też; przy okazji.
Patrzę za okno na drzewa, pomału budzące się do życia po okresie spoczynku, na ptaki budujące gniazda.
Czuję, że każde z nich robi swoje. Do końca. I tu przejawia się mądrość natury.
Miewam myśli, że drzewa i cała przyroda wie i czuje nasze emocje- wszak jesteśmy jedną wielką Energią.
Co czują inne gatunki? Pewnie ludzki strach, może agresję.
Co mogą nam powiedzieć?
A cóż robiliśmy z chorobami zakaźnymi u zwierząt? Domowych, dzików? Skazywaliśmy zwierzęta na śmierć.
Czasem, gdy mam spokój w głowie, ale wkraczam w inny stan samopoczucia myślę, jak drzewa, ptaki czy cała reszta naszych Krewnych patrzą na nas. Co teraz zrobimy. Jak sobie poradzimy. Czy uniesiemy ten ciężar?
Dlaczego człowiekowi wydaje się, że powinien być wolny od chorób, traum, wymierania?
W czym jesteśmy lepsi?
Gdybyśmy byli, otaczalibyśmy opieką swoją Matkę i swoich Krewnych- inne gatunki. A tak się nie dzieje.
Po pewnym czasie, gdy zmalała ilość zakażeń w Chinach powrócono do okrucieństwa na bazarach mięsnych.
W lasach nadal trwa rzeź drzew (tak, rzeź- drzewa są żywe), czy to w LP czy w ramach "normalnego" funkcjonowania ludzi.
Drzewa przeszkadzają w budowie, w jeździe samochodem.
Przeszkadzają ludziom wilki, bo polują na sarny i dziki. Także na niepilnowane zwierzęta domowe.
Przeszkadzają bobry, które za darmo zwiększają małą retencję obszarów, od których zależymy my wszyscy.
Tak daleko niektórzy odeszli od korzeni, że nie widzą związku drzew, bobrów z istnieniem własnym.
Ale, czegóż się spodziewać skoro wodę mają z kranu, a tlen z powietrza, a po resztę idą do marketu, bo Barbara i Marian wskażą im właściwy kierunek.
Smutne to dla mnie.
Nie rozpaczam, bo to mnie niszczy, a jestem w trakcie budowania.
Nie chcę się osłabiać.
I tego życzę wszystkim Dobrym Ludziom.
Nauczyliśmy się tylko brać, nie dając nic w zamian. Sztucznie napędzany konsumpcjonizm, medialnie wykreowane potrzeby. Wmówiono nam, że by poczuć się szczęśliwym musimy posiadać coraz więcej i więcej. Jest popyt, jest i podaż, a przy niej tona toksycznego gówna...Nie widzimy tego, ile dostajemy codziennie od Natury, która w zamian nie oczekuje od nas milionów monet i niewolnictwa, a jedynie odrobinę poszanowania. Ale i jej cierpliwość kiedyś się skończy...
OdpowiedzUsuń